Teksty osób LGBTQ+ na temat ich doświadczeń i przemyśleń odnośnie seksualności, kinku, BDSM i płci.
ZAŁOŻENIE: Penis osób trans na estradiolu jest niemal identyczny jak przed hormonalną terapią zastępczą.
SKĄD TO MOGŁO SIĘ WZIĄĆ:
Stykając się z erotyką, pornografią i wyobrażeniami dotyczącymi relacji intymnych z osobami transpłciowymi na feminizującej terapii hormonalnej, można odnieść wrażenie, że ich penis niewiele się zmienia w stosunku do stanu przed rozpoczęciem terapii. Różnicę tę ciężko uchwycić oglądając akty i filmy porno z trans kobietami lub osobami niebinarnymi przyjmującymi estradiol, zwykle pracującymi seksualnie. O ile kwestia różnorodności wulw stała się bardziej znana za sprawą feministycznych kampanii społecznych w ostatniej dekadzie, o tyle o tym, jak bardzo penisy poszczególnych osób się różnią, nie tylko długością i grubością, zdajemy się nie pamiętać. Zalew kształtów fallicznych nawet u osób z penisami wywołuje wrażenie, że wszystkie członki są praktycznie takie same, i nie skłania do głębszych analiz. Wpływa to także na odbiorców pornografii z osobami trans, bo zakładają oni, że skoro damski penis wygląda tak samo jak męski, to i działa identycznie. Same osoby transpłciowe z kolei niechętnie opowiadają o swojej sferze seksualnej (pomijając kwestie orientacji), a jeśli już to robią, to skupiają się na zmianach takich jak obniżenie czy wzrost libido, zanik płodności czy nieznaczne zmiany rozmiaru genitaliów. Brak szerszej dyskusji na temat seksualności osób trans powoduje, że nawet one same oraz ich osoby partnerskie mają małą wiedzę o seksualności, genitaliach itd. Stąd mnóstwo mitów i błędnych wyobrażeń dotyczących „damskiego penisa” (tj. na estro), a osoby trans niechętnie podejmują ten temat i zamiast dzielić się swoją wiedzą, obserwacjami i doświadczeniami, reagują dyskomfortem, niesmakiem czy nasileniem dysforii. A ponieważ osoby trans ani ich osoby partnerskie nie podejmują tego tematu, to nie ma szansy na szerzenie wiedzy – zamiast niej powstają mity i stereotypy.
OBALANIE MITU:
Penis „damski” (na hormonalnej terapii zastępczej) znacznie różni się od męskiego (tj przed terapią). Nie chodzi tu wyłącznie o tożsamość i ekspresję płciową osoby go posiadającej, lecz o zmiany biologiczne następujące pod wpływem estradiolu. Oprócz spadku częstości erekcji i ew. zmniejszenia libido (na co część trans kobiet reaguje pozytywnie – odczuwają ulgę, a niekiedy wręcz euforię), trudniejsze jest osiągnięcie i utrzymanie wzwodu. Wiele osób nie wie, jak dokładnie zmienia się działanie ich penisa i jego fizjologia, ponieważ myślą, że jego odpowiednikiem u kobiet jest wagina, a nie łechtaczka – narząd mający pewne podobieństwa funkcjonalne, w tym zdolność do osiągnięcia wzwodu. Tymczasem penis na estro ma pewne podobieństwa, ale też pewne różnice w stosunku do łechtaczki. Kwestia orgazmu to jedno (nie będziemy się nią na razie zajmować), ale pod wpływem hormonów zmienia się sama tekstura penisa, staje się on bardziej miękki w dotyku, ponadto inaczej czuje się go w ustach (tzw. mouthfeel, określenie początkowo stosowane przez między innymi degustatorów win, ale youtuberka Natalie Wynn zastosowała je do opisu odczuć przy fellatio). Damski penis jest nieco słodszy i delikatniejszy w smaku, nieco przypomina gumowe żelki. Nie łatwo poczuć, że jest gładszy oraz bardziej miękki, nieco aksamitny, mniej jędrny, ale za to jest bardziej wrażliwy na samym czubku, w okolicach ujścia cewki moczowej. Co do samego ejakulatu, to jest go mniej, jest rzadszy i bardziej wodnisty – między bajki należy włożyć sceny z filmów porno, w których trans kobieta tryska obfitym strumieniem gęstej, białej spermy. Zapach jest bardziej neutralny, nie tak ostry jak przed terapią hormonalną (no chyba, że zaniedbujemy higienę tych okolic). Zaś jeśli chodzi o zdolność do osiągnięcia wzwodu, to jest ona o wiele mniejsza, lecz (w przypadku osób pragnących uprawiać seks z użyciem penisa) można ją przywrócić, smarując narząd tzw. maściami na powiększenie penisa. W istocie specyfiki te zawierają testosteron, i nie służą do trwałego zwiększenia penisa (to często spotykany mit), lecz do osiągania pełniejszej lub dłuższej erekcji. Przy miejscowym używaniu i odpowiednio niskim stężeniu testosteronu nie trzeba się jednak obawiać o osłabienie działania hormonalnej terapii zastępczej.
WNIOSKI:
W polskiej społeczności osób transpłciowych (zwłaszcza kobiet) brakuje dyskusji na temat seksualności, ponieważ mylnie zakłada się, że łamanie seksualnego tabu jest domeną mężczyzn. Nawet mimo rozwoju ogólnej świadomości na temat różnorodności ludzkich zachowań w tej sferze, seksualność osób trans jest spychana na dalszy plan, przez co zamiast wiedzy mamy niezrozumienie, stereotypy i błędne schematy. Nie wystarczy tu mówić, że trans kobiety są kobietami, albo że kobieta też może mieć penisa – należy rozmawiać o tym, jak hormonalna terapia zastępcza wpływa nie tylko na wygląd ciała czy emocjonalność, ale i na wrażenia dotykowe, doznania seksualne, przyjemność erotyczną. W końcu wszyscy – czy to cis, czy trans – jesteśmy ludźmi, więc uprawianie seksu to rzecz zupełnie normalna… a jednak niemówienie o „trans-seksualności” jest błędem po stronie społeczności osób transpłciowych. Przez to ludzie cis mylnie zakładają, że każda osoba trans musi mieć dysforię genitaliów, albo fantazjują o nierealistycznych aspektach seksu z osobą transpłciową. O ile temat seksu gejowskiego czy lesbijskiego między osobami cispłciowymi jest dość dobrze znany, obadany, a nawet wyjaśniony w wielu publikacjach, o tyle trzeba wreszcie zająć się kwestią seksu osób trans i wpływu terapii hormonalnej. Najwyższy czas już skończyć z tym tabu i zacząć otwarcie o tym rozmawiać!
Mx. SkunXic
Fot. Zackary Drucker, zdjęcie jest częścią z The Gender Spectrum Collection